~*~
Louis wrócił do domu po próbie, myśląc, że zabierze żonę na jakąś kolację. Jednak się mylił. Karina siedziała skulona na kanapie i cicho łkała. Chłopak kucnął obok niej i złapał jej delikatną dłoń.
-Ej, kochanie co się stało?- zapytał szeptem.
-Byłam u ginekologa.
-U ginekologa? Po co?- zdziwił się.
-Chciałam o coś zapytać i dowiedziałam się, że po tym wypadku nie mogę mieć dzieci- kolejna fala łez zalała blade policzki dziewczyny. Lou przytulił ją do siebie powoli kołysząc.
-Nie płacz, słonko, coś wymyślimy- powiedział całując ją czule w usta- Nie myśl już o tym- poprosił. Brunetka pokiwała głową i otarła łzę. Włączyli jakiś film i do wieczora siedzieli na kanapie. Rano obudził Karinę telefon. Przetarła zaspane oczy i zeszła na dół.
-Halo?
-Dzień dobry, jestem Amy McFray z gazety ,,News" czy mogę się z panią umówić na wywiad?- usłyszała kobiecy głos.
-Przepraszam, pomyłka- odpowiedziała i odłożyła słuchawkę. Miała już dosyć tych spotkań, wywiadów i Bóg wie czego. Dla niej ważne było to, żeby ktoś czytał jej książki. Praktycznie we wszystkich wywiadach, w których uczestniczyła było więcej pytań o związek z Louis'em niż o opowiadania. Westchnęła i poszła do kuchni zrobić sobie śniadanie, bo Lou był już dawno na próbie. Stała przy blacie nalewając kawę do swojego ulubionego kubka, kiedy coś ją olśniło. Odłożyłam dzbanek z napojem i pobiegła na górę. Odnalazłszy czystą kartkę papieru i długopis zaczęła pisać.
Moje życie z Louis'em
Tak zadedykowała nowe opowiadanie, które po chwili już miało parę stron. Odłożyła długopis obok stosu zapisanych już kartek i zaczęła rozmasowywać zbolałą dłoń. Miała wrażenie, że mogą ją jej amputować. Wstałam od biurka i udała się do łazienki wziąć prysznic. Tak jak niektórzy śpiewają sobie, Karina wymyślała dalszy ciąg książki lub właśnie opowiadania. Tym razem miała to być biografia. Chciała opisać swój świat, swoje życie, w które niespodziewanie wkroczył Lou. Myśli czasami zakłócał fakt, którego dowiedziała się dzień wcześniej, że nie może mieć dzieci, ale starała się robić wszystko, aby się na tym nie skupiać. Wyszła z kabiny, ubrała świeże ubrania i rozczesała swoje, długie, brąz włosy. Wysuszywszy je chwilę się zastanawiała czy je związać czy też zostawić rozpuszczone. W końcu postanowiła związać je w koka. Umyta, ubrana i uczesana wzięłam się za przygotowywanie obiadu. Gdy prawi skończyła ktoś za dzwonił, ale tym razem do drzwi. Stała w nich Kate. Uśmiechnięta Kate. Przyjaciółka wpuściła modelkę do środka i zaprosiła do salonu.
-Co ty taka wesoła?- zapytała Kari siadając na jednym z białych foteli.
-Była u lekarze i nie uwierzysz... Jestem w ciąży!- krzyknęła radośnie. Brunetka na tą wiadomość wymusiła uśmiech i przytuliła przyjaciółkę.
-Fajnie- skomentowała.
-No właśnie nie wiem...ej kochana co jest?- zapytała z troską w głosie.
-Nic, ja też byłam wczoraj u lekarza- odpowiedziała.
-Tak? I co się stało, że jesteś smutna? Lou nie chce mieć dzieci?- dopytywała.
-Chcę, ale ja nie mogę ich mieć- wyznała starając się nie rozpłakać.
-Jeju, przepraszam nie wiedziałam- dziewczyna przytuliła Karinę mocno ściskając ją swoimi ramionami.
-Nie ma sprawy nie wiedziałaś- kąciki ust Kari poszły w górę.
-Ale tak swoją drogą to coś śmierdzi- zauważyła Kate.
-O Matko Boska!- krzyknęła wystraszona brunetka i pobiegła do kuchni. W ostatnie chwili zdążyła uratować lasagne przed spaleniem.
-Jaka pani gosposia- zaśmiała się modelka opierając o ścianę.
-A idź mi- Karina jej zawtórowała- Niall wie?- zapytała po chwili.
-Wie, wie i bardzo się cieszy- odpowiedziała.
-Ja też się cieszę- odparła młoda mężatka.
-Wiem to i dlatego już teraz mówię Ci, że zostaniesz chrzestną oto tego dziecka- dziewczyna wskazała na swój na razie płaski brzuch.
-Heh, okay- zgodziła się Karina.
-Dobra, ja już muszę iść, a i właśnie twój mężulek wrócił!- krzyknęła już z holu.
Kari cicho zachichotała i zaczęła nakładać na talerze obiad.
-Cześć, kochanie- przywitał ją ciepły głos ukochanego.
-Hejka, jak próba?- zapytała siadając z nim do stołu.
-Bardzo dobrze, jutro mam wolne tylko muszę iść na 2 godziny do biura. Paul chce nam coś przekazać- odpowiedział biorąc widelec do ręki.
-Nie uwierzysz!- dziewczyna zaczęła tak entuzjastycznie, że Lou upuścił trzymanego w dłoń sztućca. 20-latka zaśmiała się tylko i kontynuowała dalej- Po pierwsze Kate jest w ciąży, a ja zostałam już matką chrzestną, a po drugie to zaczęłam pisać nowe opowiadanie.
-Tak? O czym?- zaciekawił się.
- O nas- odpowiedziała szybko i tym razem chłopak zakrztusił się popijaną wodą- Jezu, co za niezdara- Karina pokiwała z politowanie głową i poklepała męża po plecach.
-Mów dalej- poprosił.
-No, a więc o nas. Będę opisywać moje życie do którego ty wtargnąłeś- wystawiła mu język.
-Wtargnąłem? Wtargnąłem? Ja ci dam wtargnąłem- wstał od stołu, wziął chichoczącą dziewczynę na ręce i zaniósł ją do sypialni. Oczywiście nie była tam katowana.
Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą.
~~~~*~~~~
Muszę się przyznać, że podoba mi się ten rozdział i chciałam podziękować za komentarze. Miło jest czytać takie opinię. Powiedziałam, że będę dodawać rozdziały na innych blogach systematycznie jak skończę to opowiadanie i opowiadanie o Mai, które dzisiaj skończyłam i tak będzie. Tyle, że nie wiem ile jeszcze będzie tu rozdziałów. Naprawdę i możliwe, że to będzie moje najdłuższe opowiadanie i wreszcie dobiję do 30. Heh mam nadzieję.
Boski
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Kariny, ale mam nadzieję że wszystko się ułoży.
Czekam na next
Świetny;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że jednak lekarz się mylił i Kari i Lou będą mieć małego brzdąca... Czekam na nn!
Świetny rozdział :))
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że nastąpi cud i będą mogli mieć maleństwo :**
Ściskam mocno . . ^^ < 3
Cudny rozdział :)
OdpowiedzUsuńA może ten ginekolog się pomylił i Kari będzie mogła mieć dzieci...Właśnie mam taką nadzieją...
Czekam na kolejny :)