piątek, 11 stycznia 2013

Chapter 27 Trasa

Karina siedziała na miękkim dywanie w salonie i dopisywała kolejne strony opowiadania. Usłyszała dzwonek do drzwi. Była sama, więc nie miał jej kto wyręczyć. Wstała i poszła otworzyć. Stałam tam nikt inny jak Kate.
-Co cię do mnie sprowadza?- zapytała brunetka wpuszczając dziewczynę do środka.
-Karenia, chodź musi...- blondynka nie dokończyła, bo Karina jej przerwała.
-Jak do mnie powiedziałaś?
-No Lou mówił, że możemy do ciebie tak mówić- uśmiechnęła się słodko i kontynuowała- Jestem autem, chłopcy wrócili już od Paul'a i są u nas, jedziemy- pociągnęła zdezorientowaną dziewczynę za rękę i wpakowała do swojego samochodu. Mina Kariny mówiła wszystko- przerażenie zachowaniem przyjaciółki. Nie odzywała się do końca drogi, aż dotarły pod willę.Weszły do środka, gdzie chłopcy prowadzili ożywioną dyskusję.
-Cisza!- fuknęła zdenerwowana Kate.
-Ej, spokojnie, wdech, wydech, bo jeszcze tu zaczniesz rodzić- zaśmiał się Zayn i dlatego dostał poduszką po głowie od Niall'a. Blondynka pokiwała tylko głową i ciągnąc za sobą Kari usiadła na kanapie.
-Mieliście nam coś powiedzieć- przypomniała ciężarna.
-A tak już- Harry przeczesał swoje brązowe loczki i zaczął mówić- Dziewczyny okazało się, że w trasę, w którą mieliśmy wyjechać dopiero za miesiąc, wyjeżdżamy za dwa tygodnie.
-Aha fajnie wiedzieć, że w ogóle wyjeżdżacie- burknęła Karina patrząc z pod byka na męża- Na ile ta trasa?- zapytała.
-Na 4 miesiące- odpowiedział szybko i cicho Zayn, ale dało się go usłyszeć.
-Super!- Kari starała się utworzyć w ust ładny i szczery uśmiech, ale nie wyszło jej to.
-Karina, jedziemy do domu- zarządził Louis biorąc dziewczynę za rękę. Ta tylko szybko pożegnała się z przyjaciółmi i ruszyła za ukochanym. Tym razem brunetka również się nie odzywała. Gdy tylko samochód się zatrzymał, wysiadła z niego trzaskając drzwiami. Lou zdążył złapać żonę zanim pobiegła na górę.
-Poczekaj, porozmawiajmy- poprosił zanosząc ją na kanapę.
-Nie mogłeś mi powiedzieć wcześniej?- zapytała z wyrzutem.
-Przepraszam, możesz jechać z nami- zapewnił ją.
-No właśnie nie mogę. Lou, przecież Kate jest w ciąży będę musiała z nią zostać- uświadomiła chłopaka.
-Masz rację- mruknął- Przepraszam, Cię kochanie- pogłaskał dziewczynę po policzku.
-Wiesz, szkoda tylko, że to aż 4 miesiące- jęknęła.
-Tak, będę strasznie tęsknił- przytulił ją.
-Ja też- musnęła wargami jego policzek. Uśmiechnęła się i poszła na górę, a Lou został w salonie oglądając mecz.
~*~
Dzień wyjazdu
Małżonkowie spędzili ostatnią noc przed wyjazdem w pełni ciesząc się sobą. Karina wiedziała, że nie jednego dnia w ciągu tylu miesięcy uroni łzę z tęsknoty za Louis'em. Dobrze pamiętała jak było ostatnio, kiedy wyjechał, ale teraz postanowiła być twarda i zaczekać.
-Pa słonko- Lou ostatni raz pocałował dziewczynę w usta i razem z chłopakami poszedł na odprawę. Kari i Kate wrócił do domu brunetki, gdzie przez najbliższy czas będzie mieszkała Kate.
 Miłość w przeszłości jest tyl­ko wspom­nieniem. Miłość w przyszłości jest tyl­ko ocze­kiwa­niem. Praw­dzi­wa miłość żyje w teraźniejszości.
~~~~~*~~~~~
Krótszy, ale chyba też ciekawy. Dziękuje za komentarze pod tamtym rozdziałem.

3 komentarze:

Obserwatorzy

Archiwum