wtorek, 15 stycznia 2013

Chapter 31 Premiera

Muzyka
~Listopad~
Cały tydzień od pamiętnego wypadku, Karina przeleżała w łóżku chora. Kto by się dziwił. Wiadomo, że człowiek, który przemókł się rozłoży.
~Grudzień~
W tym miesiącu szły przygotowania do świąt. Małżonkowie spędzili Wigilię w tym samym gronie co rok temu, świętowali również ich urodziny, które tego dnia przypadały. W kolejne dni świąt odwiedzali swoje najbliższe rodziny.
~Styczeń~
Święta, święta i po świętach. Sylwester Kariny i Louis'a można uznać za udany. Już z początkiem roku do wydawnictwa trafiła książka dziewczyny, która premierą miała mieć w marcu. Teraz czekało ich przyjęcie urodzinowe pana Malik'a, a zaraz później pana Styles'a.
~Luty~po urodzinach Harre'go~
Karina obudziła się dosyć wcześnie, bo wraz z wybiciem godziny siódmej na zegarku. Otworzyła oczu i ujrzała puste miejsce obok siebie. Wstała z łóżka i powoli oraz ociężali zeszła na dół. Gdy stawiała już ostatni krok na schodach, otworzyły się drzwi wejściowe i do domu wszedł Louis.
-Gdzie byłeś jak Cię nie było?- zapytała.
-Byłem w szpitalu- odpowiedziała nie myśląc, że to przerazi dziewczynę.
-Jak to w szpitalu?
-Heh. Musiałem pomóc chłopakom, bo nie dawali rady. Niall z panikował, a Kate trzeba było zawieźć na porodówkę. Masakra. O 5.05 Kate urodziła córkę- wytłumaczył i przytulił ją do siebie.
-Czyli mam chrześnicę?- upewniła się brunetka.
-Tak i nie zgadniesz jak ma na imię.
-No nie wiem. Kate zawsze podobało się imię Lucy- odparła po zastanowieniu.
-Nie trafiłaś. Otóż córka Niall'a Horan'a oficjalnie zwie się Anną Kariną Horan- odpowiedział dumnie.
-Naprawdę jeju- dziewczyna ewidentnie się ucieszyła- Jedźmy do nich.
-Teraz nie. Jak za dwa dni wrócą do domu to ich odwiedzimy- zadecydował chłopak.
-No dobra- zgodziła się z nim- Chodźmy na kanapę, bo mi zaraz kręgosłup pęknie- jęknęła rozmasowując plecy.
-Kocham Cię- szepnął Louis siadając obok żony.
-Ja Ciebie też- odpowiedziała  i wpiła się w jego usta. Przerwała, bo w trybie ekspresowym musiała udać się do toalety.  Kobiety w ciąży- pomyślał brunet i włączył telewizor.
~Marzec~
Tego dnia miała odbyć się premiera książki Kariny. Ubrana w elegancką, ciążową sukienkę, ostrożnie zeszła na parter.
-A więc umawiamy się tak: ja cię teraz zawiozę, później jadę do chłopaków i masz do mnie dzwonić- wytłumaczył Lou, wsiadając z dziewczyną do auta.
-A wy co dzisiaj macie?- zapytała.
-Dziś próbę, więc może zdążymy na twoją premierę- uśmiechnął się do niej i pocałował w policzek.
-Dobrze, tylko weź trochę przyspiesz, bo ja nie wytrzymam- poprosiła czując, mocny nacisk na pęcherzu.
-Ok- chłopak cicho się zaśmiał i lekko przyśpieszył.
Okładka stworzona przez Kaję.M
Dojechali do centrum handlowego, gdzie w Empiku miało odbyć się owe podpisywanie książek. Z pomocą Louis'a, Karina wyszła z samochodu. Brunet pożegnał się z ukochaną, wsiadł z powrotem do swojego mercedes'a i odjechał. Kilka minut później, Kari siedziała przy długim stole i dawała autografy. Cieszyła się, że tak dużo osób kupuję jej dzieło. Pod nadgarstkiem miała kolejny egzemplarz, na którym miała złożyć swój podpis, kiedy poczuła bardzo, ale to bardzo silny skurcz. Myślała, że jej zaraz przejdzie, no bo nie raz tak bywało. Chwilę potem już ją nie bolało. Całe One Direction wbiegło do sklepu, całkowicie zdyszane. Usiedli z boku i czekali, aż Karina skończy. W pewnym momencie Kari poczuła kolejny skurcz równie mocny.
-Liam, podejdź- zwróciła się do przyjaciela.
-Tak?
-Wiesz, wydaję mi się, że się zaczęło- szepnęła.
-Czemu mi to mówisz?- zapytał blady na twarzy.
-Bo ty zachowasz zimną krew...Auu- jęknęła.
Nie odpowiedział jej, tylko wziął zegarek i zaczął liczyć czas pomiędzy następnymi skurczami. Louis widząc niepokój w oczach żony i jej skręty z bólu, od razu do niej podbiegł.
-Co się dzieję?- zapytał.
-W tej chwili?- odpowiedziała pytaniem, więc kiwnął głową.
-Akurat teraz to chyba... wody mi odeszły!- dokończyła przestraszona.
-Teraz?!- Lou nie czekał na odpowiedź. Karina wiedziała, że właśnie dziś to ten dzień.
 Miłość, która jest go­towa na­wet od­dać życie, nie zginie. 
~~~~*~~~~
Marzec- Karina jest już w 9 miesiącu :) Jak się podoba okładka książki Kari? Mi bardzo i długo nie mogłam się zdecydować, którą wybrać z pośród dwóch jakie wysłała mi Kaja. Bardzo mi się podobają. Co do rozdziału... to skończyłam tak, bo w następnym...a nie powiem wam. Taka będę! Dziękuje, za komentarze i liczę, że teraz się też pojawią.

5 komentarzy:

  1. Śliczna okładka .
    Rozdział no po prostu brak słów.
    Genialny !
    Jutro ma mi się tu pojawić rozdział
    z tymi bliźniakami , bliźniaczkami czy chłopczykiem i dziewczyną , którzy się urodzą !
    Czekam na nn !

    OdpowiedzUsuń
  2. Extremalnie boskie
    Po prostu brakuje mi słów, którymi mogłabym wyrażać moją opinię. Dziwnie się z tym czuję bo tego mi zazwyczaj nie brakuje.
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteś sadystką, nie dośc że karzesz nam czekac na rozwinięcie akcji to jeszcze męczysz Karinę! Ale rozdział i okładka świetne czekam na następny :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z tymi u góry - nic dodać nic ująć! Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaskakujesz mnie dziewczyno ! Co rozdział to lepszy *.* Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Archiwum