środa, 19 grudnia 2012

Chapter 15 Telefon

Z dedykacją dla Zakochanej
Karina z Louis'em już od dwóch dni przebywają w Londynie. Para po wyjeździe ma teraz nie zapomniane wrażenia. W Nowy Rok z samego rana obudził ją telefon, jak się okazało dzwoniła Kate. Przyjaciółka pochwaliła się brunetce, że Niall specjalnie do niej przyjechał i teraz dziewczyna przenosi się do Londynu.
Kari rozwieszała pranie, kiedy z parteru dobiegł ją głos ukochanego.
-Karenina chodź na chwilę!- zawołał ją.
-Nie denerwuj mnie!- warknęła schodząc po schodach- Co chciałeś?- zapytała już normalnym głosem.
-Telefon do ciebie- podał jej komórkę odchodząc do innego pokoju.
-Halo?- odezwała się.
-Dzień dobry. Nazywam się Jenny Priston i jestem przedstawicielką magazynu ,,Look''. Chciałabym z panią przeprowadzić wywiad odnośnie pani książki- odpowiedział jej kobiecy głos.
-Tak? Chętnie- zdziwienie Kariny malowało się na jej twarzy z czego właśnie śmiał się Louis. Zmroziła go wzrokiem i kontynuowała rozmowę.
-Czy może pani w czwartek o 17?- zapytała dziennikarka.
-Tak, gdzie?
-Adres wyślę sms, do zobaczenia- pożegnała się i rozłączyła. Karina pisnęła ze szczęście i wskoczyła w ramiona swojego chłopaka. Brunet zakręcił się z nią parę razy, a na koniec namiętnie pocałował.W każdym pocałunku jakim się obdarowywali, była wlana cała ich miłość. Tak jakby był ostatnim pocałunkiem jaki ich złączy.
-Kocham Cię, no po prostu Cię kocham!- krzyknęła dziewczyna, tuląc się do Louis'a.
-Wiem, ja Ciebie też. Idź rozwieś do końca to pranie, a ja pójdę zrobić kolację- odpowiedział i puścił brunetkę, która zaraz pobiegła na górę.

Liam stał na środku salonu i nie wiedział co ma zrobić. Kanapa była cała u plamiona jakimś sokiem, na podłodze rzucały się butelki po alkoholu, a chłopców wywiało. Znaczy Niall to akurat siedział w swoim pokoju i rozmawiał ze swoją dziewczyną, a Zayn pocieszał Harre'go, który był zdołowany faktem, że nie ma szans u Kate. Brunet pokiwał tylko litościwie głową i wziął się za sprzątanie.

~*~
Gdy tylko Karina otworzyła rano oczy, ujrzała twarz swojego chłopaka. Uśmiechał się, patrząc na nią swoim, niebieskim jak ocean oczami. Mogli tak leżeć do końca życia. Napawali się swoim zapachem i swoją bliskością. Ty była miłość.
-Cześć kochanie- odezwał się całując dziewczynę w czoło.
-Cześć, kiedy wstałeś?- zapytała siadając na łóżku.
-Nie dawno, chciałem cię jeszcze przywitać za nim pojadę na próbę- odpowiedział jej.
-Miło- uznała.
-Tak, no ja wiem. Tak na poważnie to jutro pojadę z tobą na ten wywiad, dobrze?
-Jak chcesz- wzruszyła ramionami.
-Chcę- odrzekł i pomógł dziewczynie wygramolić się z białych, fałd kołdry. 
Zjedli razem śniadanie. Louis pojechał do studia, a Karina wzięła się za sprzątanie. Była dziwnym typem dziewczyny, bo lubiła to robić. Lubiła sprzątać, gotować, ale taką siebie ceniła. Gdy skończyła, usiadła na kanapie z czystą kartką papieru i zaczęła pisać. Po 2 godzinach już nie jedna kartka była zapisana, a dziesięć. W tamtej chwili właśnie powstawało nowe opowiadanie.
 Mów szep­tem, jeśli mówisz o miłości. 

3 komentarze:

  1. Po prostu nie do opisania
    super <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje za dedykacje :** Zajebisty roździał !! Czekam na ciąg dalszy <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki fajniutki .
    Genialny rozdział .
    Czekam na kolejny ; ]

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Archiwum