piątek, 28 grudnia 2012

Chapter 19 Podróż

-Karina, idź już do auta, a ja idę po ostatnią walizkę- oznajmił Louis, biegnąć na górę. Dziewczyna nic nie mówiąc dołączyła do reszty przyjaciół. Nie długo później do samochodu wsiadł Lou i wszyscy pojechali na lotnisku. Za nim wylecieli, chłopcy przeżyli atak swoich directionerek. Dziewczyny piszczały, krzyczały, a nawet błagały o autografy. Po godzinie mogli udać się na odprawę. Jak zwykle Karina siedziała w fotelu, kurczowo trzymając rękę ukochanego. 
-Ej spokojnie- chłopak pogłaskał ją po włosach, przytulając do siebie.
-Oczywiście- ale tak jak przedtem nie była wcale spokojna. Zamknęłam oczy i zasnęła. Dziewczynę obudziło lekkie szturchanie. Otworzyła powieki, którymi trochę po mrugała, aby obraz się wyostrzył. 
-Lądujemy- zakomunikował Louis i automatycznie ręka brunetki złapała dłoń ukochanego. Lou cicho się zaśmiał i delikatnie gładził rękę Kari. Prosto z lotniska wszyscy pojechali do hotelu. Oczywiście para miała osobny pokój, a Kate, która miała mieć sesję ze swoją agencją była w tym samym hotelu. Było dość późno, więc po kolacji Karina wzięła tylko prysznic i poszła spać. Louis poczekał, aż jego dziewczyna zaśnie, a następnie poszedł do chłopaków, gdzie oglądali ważny mecz.
Rano brunetkę obudziło muśnięcie ustami jej szyi. Odkręciła głowę, aby ujrzeć twarz ukochanego. Leżał obok niej podpierając się na łokciu. Uśmiechnął się i delikatnie przyciągnął ją do siebie. Jej wargi spotkały się z wargami chłopaka. Taki pocałunek wprawił ją od razu w dobry humor.
-Dzień dobry, księżniczko- przywitał ją powoli wstając.
-Dzień dobry. To co dzisiaj macie?- zapytała kierując się do łazienki.
-Zaraz próbę, a potem koncert. Ty za to masz dzisiaj wywiad!- krzyknął Louis ubierając czystą koszulkę.
-Co proszę?- dziewczyna z powrotem wróciła do chłopaka.
-Paul załatwił ci wywiad na temat twoje książki- dodał Lou.
-Aaa fajnie wiedzieć, o której?
-O 12- odpowiedział.
-Dobrze, a później sobie trochę po piszę, bo mam kilka pomysłów. Powiedz mi dokładnie kiedy wrócisz?- zapytała.
-Będziemy o 20- odrzekł.
-Okay idę się ogarnąć- odpowiedziała Karina i podreptała do toalety. Gdy wróciła chłopaka już nie było. Wzięła bluzę i poszła zjeść śniadanie. Tam spotkała swoją przyjaciółkę. Razem postanowiły wybrać się na jakiś spacer.
-A ty kiedy masz sesję?- zapytała Karina.
-Jutro mam jedną, a za dwa dni drugą- odpowiedziała blondynka kopiąc kamyk.
-To masz luz, ja dziś o 12 mam wywiad.
-Mogę iść z tobą?- zapytała Kate siadając z przyjaciółką na ławce.
-Oczywiście- uśmiech brunetki poprawił nastrój modelki. Cieszyła się, że spotkała tak cudowną osobę jak Karina. Mogła na niej polegać i mieć w niej wsparcie. Przez te dwa lata, kiedy mieszkały od siebie tak daleko, często tęskniła za przyjaciółką. Przedtem były nie rozłączne, ale to się zmieniło wraz z przeprowadzką Kari. Uśmiechnęła się na wspomnienia. Zaproponowała Karinie kawę i razem dziewczyny udały się do pobliskiej kawiarni. Pogadały trochę o błahostkach jak to pani przy kawie, a potem wróciły do hotelu, aby przygotować Karinę do wywiadu. Blondynka wybrała jej śliczną, lekko różową sukienkę i do tego buty pod kolor. Gotowa dziewczyna dostała od Paula dokładne dane, gdzie ma się odbyć spotkanie. Zamówiły taksówkę i pojechały do budynku tym razem telewizji, a nie gazety. Zaskoczenia Kariny nie dało się opisać. Otrząśnięta przez Kate weszły do budynku. Przez hole i kręte korytarze przewijało się mnóstwo ludzi. Dziewczyny przebiły się przez nie i w końcu dotarły do odpowiedniego miejsca. Zadano jej kilka pytanie i dziewczyna była wolna. Tutaj już niestety poruszyli temat jej związku z Louis'em, ale dziewczyna bez krępowania odpowiedziała na wszystko. Zadowolona wróciła z przyjaciółką do pokoju. Kate poszła sama na jakieś małe zakupy, a Karina położyłam się na łóżku i zaczęła pisać kolejne rozdziały swojej książki. Jej marzenia zaczęły się spełniać. Miała wszystko. Kochającego chłopaka, wspaniałych przyjaciół  i rozwijającą się karierę.
 Na początku miłości trze­ba chodzić bar­dzo os­trożnie, do­piero później można się puścić pędem przez po­la pros­to w objęcia ukocha­nego, kiedy ma się pew­ność, że nas nie wyśmieje, jeśli się potkniemy. 

3 komentarze:

  1. Uch!
    Nawet niewieszjakie to słodziutkie !
    Szybciutko czekam na kolejny ; ]

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć! Twój blog został nominowany do Liebster Award! Zapraszamy na:
    http://www.takeyouwith-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Archiwum