czwartek, 6 grudnia 2012

Chapter 2 Mój ideał


Louis siedział na kanapie i oglądał wiadomości. Harry z Zayn'em pojechali do sklepu, Niall i Liam wyszli, więc siedział sam. Nie trwało to długo, bo ktoś wszedł do domu.
— Hej, kotku! — przywitała go jego dziewczyna. Nie miał ochoty z nią rozmawiać lub spędzać dziś czasu. Może to przez to, że czuł znudzenie Eleną? Coraz bardziej zauważał, że do siebie nie pasują. Nie lubili tego samego, nie mieli o czym porozmawiać. Niechętnie się do tego przyznawał, ale ten związek nie miał po prostu sensu/
— Cześć — mruknął.
— Pojedziesz ze mną na zakupy? — zapytała przeczesując długie, brązowe włosy.
— Nie mam czasu — odparł, przeskakując z kanały na kanał. — Idź sama, masz  wręczył jej parę banknotów i dziewczyna wyszła.
Nie był skąpy, chciał mieć święty spokój. Chłopak nie miał o czym rozmawiać ze El. Jeśli już podchwytywali jakiś temat to: albo zakupy, albo nowa fryzura. Coraz częściej zastanawiał się czy to jest miłość. Czy pragnął takiej kobiety? Odpowiedź na razie nie przychodziła. 
Dzisiaj postanowił nie siedzieć sam i zadzwonić do Kariny. Wymyślili nockę u niej i maraton oglądania filmów. Uwielbiali to. Robili popcorn, którym się rzucali, a potem turlali się ze śmiechu, bo Lou się wygłupiał.
— Tydzień temu zapytałem cię jaki jest twój ideał — zaczął w pewnym momencie Louis, czym zaskoczył dziewczynę, która myślała, że temat jest skończony. W końcu długo się zastanawiała nad jej typem i uznała, ze jest nim idealnie Louis.
-Myślę, że preferuje brunetów-mruknęła.
-Acha-uśmiechnął się do niej i powrócili do oglądanie filmów. Później zjedli jakąś kolacją i położyli się spać.
Karina wstała wraz z zadzwonieniem budzik. Ubrała się i umalowała. Będąc gotowa wróciła do sypialni w, której spał jeszcze Lou. Musiała go obudzić, ponieważ szła do pracy, chociaż i tak jej przyjaciel miał kluczę od tego domu.
-Misiek wstawaj-zaczęła go szturchać.
-No jeszcze chwilkę-mruknął.
-Proszę, zawieziesz mnie do pracy?-zapytała z nadzieją, że się zgodzi.
-Dobrze, już wstaję. Odbiorę Ci dzisiaj i ugotuje obiad jak będziesz pracować-zaoferował ubierając bluzkę na swój umięśniony, nagi tors. Karina na chwilę zawiesiła wzrok właśnie na nim, ale zaraz się ocknęła.
-Zachowujesz się ja mój mąż-pokręciła głową.
-Oj tam, po prostu będzie mi się nudzić.
-A chłopcy?-zapytała zakładając buty.
-Mam ich na co dzień-pocałował ją w policzek i wyszedł do łazienki.
Louis odwiózł przyjaciółkę do kawiarni i wrócił do jej mieszkania. Miał jeszcze dużo czasu do sporządzenia posiłku, więc postanowił, że trochę posprząta. Zaczął od salonu, kończąc na sypialni dziewczyny. Gdy chciał już układać rzeczy na jej biurko, natknął się na jedno z jej już skończonych opowiadań. Wiedział, że dziewczyna ma talent ale go nie docenia. To znaczy, wszystko co pisze, pisze do szuflady. Louis'owi nie podobał się ten pomysł i związku, że za rok będzie ich 3 rocznica od poznania się, postanowił, że wyda jej książkę. Spakował zapisane kartki to czarnej teczki i pojechał do wydawnictwa. Był świadomy tego, że to trochę potrwa, ale miał czas. Być może książkę wydadzą wciągu roku.
Karina obsługiwał klientów i czekała, aż czas jej pracy się skończy i będzie znów mogła zobaczyć przyjaciela. Louis przyjechał punktualnie, a na jego ustach widoczny był szczery uśmiech. No i z czego on się tak szczerzy-pomyślała Karina i przytuliła chłopaka.
-To dla pani-podał jej czerwoną różyczkę i otworzył drzwi od auta. Dziewczyna promieniują radością wsiadła do niego.

-To co dziś na obiad?-zapytała wkładając kwiatek do wazonu, jak wrócili już do jej domu.

-Ravioli z grzybami-uśmiechnął się i zaczął podawać do stołu.
Zjedli przepyszny obiad i udali się do salonu. Rozmawiali o tym kto jak spędził dzień, kiedy do Louis'a zadzwonił Harry. Karina rozumiała tylko część zdań.
-No hej-przywitał się Louis z przyjacielem-No tak jestem z Kariną. Co ale dlaczego? Możliwe, tak byłem. Dobrze, będę. Cześć-rozłączył się i zwrócił do dziewczyny.
-Przepraszam Cię, ale muszę wracać, bo podobno El zobaczyła zdjęcie jak cię odbieram z kawiarni i daję ci róże. Rozumiesz?
-Tak, oczywiście. Mam jechać z tobą?-zapytała.
-Nie, słonko zostań. Wiesz, ja wiem że ona teraz zrobi awanturą, ale ja nie wiem czy chce to dalej ciągnąć-powiedział przecierając twarz ręką.
-Zrobisz jak uważasz-odezwała się w końcu- jeśli ją kochasz, a ona ciebie to ci wybaczy, no bo wie że jesteśmy przyjaciółmi, ale jeśli jej nie kochasz to jej nie oszukuj.
-Masz rację, dziękuje-pocałował ją w policzek i wyszedł. Jechał samochodem zastanawiając się jak przeprowadzić tę rozmowę. To nie było takie proste.

3 komentarze:

  1. OMG ! Zaskakujesz mnie z tymi opowiadaniami . Te opowiadanie jest moim drugim twoim ulubionym . Pierwszym był be with me forever . Kocham to opowiadanie ! Szybko! Czekam na następny !

    OdpowiedzUsuń
  2. Nowo odkryte świetne opowiadanie :D Wciąga :)
    Czekam na następny rozdział ^^
    Ściskam mocno ;*

    Również zapraszam do siebie , mam nadzieję że się spodoba moje opo :)
    http://opowiadanie-one-direction-only-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedz mi na jedno pytanie JAK TY MOŻESZ MIEĆ TAK WSPANIAŁE POMYSŁY ? Dziewczyno masz prawdziwy talent ! >.<

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Archiwum